50 Twarzy Greya – Fifty Shades Darker Principles of Lust oczami testerki

Marka 50 Twarzy Greya bywała kłopotliwa.  Fifty Shades Darker “Principles of Lust” okazał się czystą przyjemnością.

Prawda jest taka, że zestawy erotyczne dostępne w sklepach nie zawsze są zachwycające. Czasem to kilka tanich gadżetów, na który nie spojrzelibyśmy nawet mimochodem, a wpakowanie ich do pudełka ma na celu wyłącznie podniesienie ich wartości. Zupełnie inaczej sprawa ma się z zestawem Principles of Lust Fifty Shades of Grey, a właściwie Fifty Shades Darker, jak nazywa się nowa linia gadżetów spod egidy E.L. James.

Nie wiem właściwie czemu wszystkie gadżety tej marki nie są dostępne w zestawach. Choćby ze świecą, szarfą na oczy czy liną do krępowania. Fakt, że wywodzą się z powieści, a popularyzowane są przez adaptację filmą, który już w lutym 2017 zapowiada kontynuację, powoduje, że pragnie się ich w jakimś scenariuszu. Zestaw Principles of Lust okazała się naprawdę niezły, a seks z nim był ekscytujący i zmysłowy. Znalazło się tam kilka niezbędników, bez których zestaw oscylujący wokół BDSM nie może istnieć, przynajmniej w mojej opinii.

Obowiązkowo

Mamy więc szarfy do krępowania nadgarstków – długie, wygodne, mogłam bez trudu przywiązać rozciągnięte ręce partnera do wezgłowia łóżka, choć jest bardzo szerokie. Szarfy sa wykonane z bardzo przyjemnej satyny. Nie wbijały się w nadgarstki, nie uwierały, szczerze powiedziawszy mój partner nie pamięta w ogóle jakiegokolwiek dyskomfortu ze strony szarfy do krępowania, tak bardzo zajęty był pozostałymi wrażeniami. Ale o tym za chwilę…

Druga rzecz, nieodzowna wręcz to maska na oczy. Prosta, satynowa z gumką, ale ale… grubo szyta, miękka, wtulająca się w oczy. Jak dla mnie nie ma gry w dominację bez deprywacji sensorycznej. Wrażenia wtedy są intensywniejsze i znacznie bardziej podniecające. Te dwa gadżety, niby proste, w zestawie Principles of Lust są naprawdę fantastycznej jakości, można się nimi bawić tak naprawdę niemalże każdego wieczora i przy każdym scenariuszu.

Co jeszcze

Zestaw  spod marki 50 Twarzy Greya  ma też piórko do stymulacji. Zawsze postrzegałam piórko jako gadżet do bardzo delikatnej i zmysłowej pieszczoty, baaaa zbyt subtelnej, żeby się w nią angażować. Okazuje się jednak, że doskonale sprawdziło się jako dodatek przy pieszczotach partnera. Eksplorowanie jego stref erogennych, poszerzanie możliwości odbierania bodźców (spójrzmy prawdzie w oczy, wielu mężczyzn nawet nie wie, że ma wrażliwe ciało gdziekolwiek poza “centrum penetracyjnym”) wszystko przy zawiązanych oczach oraz rozciągniętych skrępowanych nadgarstkach, było naprawdę niezwykle emocjonujące zarówno dla niego jak i dla mnie. Misiu zwyczajnie nie mógł kiwnąć palcem i całkowicie zdany był na moje dowodzenie. Zwykle dominujący partner był zachwycony odwróconą sytuacją i naprawdę nas to podnieciło.

Potem przyszedł czas na mnie. Zrezygnowaliśmy z wiązania i nadmiernego budowania napięcia. To już było doprowadzone do punktu najwyższego i w zasadzie można było przejść do zabawy małym zabawnym wibratorem na palec. Wibrator sam w sobie nie jest szczególnie porywający. To mały nabój o niezbyt przyjemnym zdawałoby się, wysokotalnej wibracji. Raczej bzyczek niż wibrator, mówiąc szczerze.

Okazał się jednak fenomentalny w momencie, kiedy posłużył jako rozwinięcie palca mojego partnera do stymulacji punktu G. Wiemy doskonale, że pieszczoty łechtaczki – zewnętrzne czy od środka, stymulowaniee lub samoistne poruszanie się jej przy skurczach mięśni Kegla, to jedyna naprawdę skuteczne droga do orgazmu. Nic tak dobrze nie działa, jak wycelowany w odpowiednie miejsce palec. A jeśli do tego palca dołożymy mały wibrator, droga ta jest szeroka, zapraszająca i zdecydowanie piękna! Zasłonięte oczy pozwalały rozwijać się wyobraźni, która szalała w czasie przygody z najwyraźniej niedocenionym pierwotnie nabojem wibrującym.

O pierścieniu nie będę się rozwodzić. Zadziałał, był wygodny jak usłyszałam i po prostu idealnie uzupełnił zestaw.

Zestaw erotyczny tego typu to kopalnia chwil do zapamiętania… Każdy z elementów zestawu może być dowolnie zestawiany i kombinowany. Zabawy, do których je użyjemy właściwie zależą totalnie od nas samych i naszej kreatywności. Decyzję, kto, kogo, kiedy i jak też należy do nas dwojga i do okoliczności, w których się bawimy. Ja wiem, że każdego z gadżetów w zestawie użyję jeszcze nie raz. 50 Twarzy Greya kupiło moje serce, dlatego  GORĄCO JE POLECAM!

50 Twarzy Greya – ciąg dalszy

Marka Fifty Shades of Grey kiedy się pojawiła, budziła wiele emocji, często skrajnych. Nie wszystkie gadżety w wachlarzu znanej marki znosiły konfrontację z konkurencyjnymi produktami, bo oprócz nazwy nie mogły szczycić się pierwszorzędną jakością. Fifty Shades Darker zdaje się zmieniać ten trend. Solidnie zapakowane, ładne gadżety, które aż chce się mieć i używać. Do tego cudnej urody luksusowa seria No Bounds Collection, a w niej gadżety zapakowane w aksamitne torebki.

Leave a Reply

Your email address will not be published.